W pewien wietrzny dzień, wyniosły arystokrata
przemierzał ulice Londynu. Opatulił się bardziej swoim zielonym szalikiem.
Zaklął po cichu, nie rozumiał, dlaczego znajduje w niemagicznej części miasta w
tak ponury dzień. Wiatr rozwiewał na wszystkie strony świata jego blond włosy.
Chłopak miał ochotę jak najszybciej teleportować się do domu, gdzie czeka na
niego jego od niedawna ulubiona zabawka. Uśmiechnął się do siebie na tę myśl i
nawet zapomniał o chłodzie. Szedł z wysoko uniesioną głową, uśmiechając się z wyższością
do wszystkich, którzy śmieli na niego spojrzeć. Dotarł wreszcie do swojego celu.
Ulica Privet Drive była pusta, cicha i spokojna. Dotarł pod dom z numerem
czwartym i zapukał. Zastanawiało go, co też jeszcze robi tu Wybraniec, gdy w Dolinie
Godryka odrestaurowano posiadłość jego rodziny. Natomiast święty Potter mieszkał
sobie z mugolami. Myślał, czego mógł chcieć od niego Potter, że wezwał go
najszybciej jak to było możliwe. Drzwi się otworzyły i ukazał się w nich
najbrzydszy chłopak jakiego kiedykolwiek arystokrata widział. Gruby, różowy z
blond włosami, przypominał mu prosię.
-
Tak? – zapytał chłopak, starając przypominać poważnego. Malfoy zaśmiał się w
duchu. Zabini miałby z niego ubaw albo pobawiłby się z tym mugolem. Blaise,
nowy wielbiciel szlam i zdrajców krwi, nadal pozostawał jego najlepszym
przyjacielem. Mimo iż obydwoje mieli inne poglądy do tego typu spraw.
-
Dzień dobry, nazywam się Draco Malfoy i przyszedłem w odwiedziny do Harry’ego
Pottera, mieszka tutaj jeszcze? – spytał arystokrata dość pretensjonalnym
tonem.
-
Taa, jasne, chwilę tu pomieszka – mruknął. – Wejdź – powiedział i otworzył
szerzej drzwi.
Prychnął
zdegustowany. Zrozumiał teraz brak manier u Pottera, skoro mieszkał z takim niewychowanym
prosiakiem, to nie ma co się dziwić.
-
Dudley, kto przyszedł?! – krzyknął ktoś, schodząc po schodach, Draco od razu
rozpoznał ten głos. Parę sekund później pojawił się przed nim zbawca świata
czarodziejów.
-
Cześć, Malfoy – przywitał się młodzieniec. – Jak się masz? – zapytał,
uśmiechając się. Draco uniósł brew, że niby Harry Potter się do niego
uśmiechnął? No tak, zakopali topór wojenny, ale o przyjaźni nie było mowy,
chyba że rzuciliby na niego Obliviate i nic by nie pamiętał.
-
Witaj, Potter – odparł. – Mam nadzieję, że to jakaś ważna sprawa, bo ostatnio
mam ważniejsze sprawy na głowie – powiedział poważnym tonem Malfoy, faktycznie
miał ważną sprawę na głowie, czekała na niego w domu, a przecież jego zabawka
też musi jeść, nie karmił jej dawno.
-
Widzę, Malfoy, że nie jesteś zbyt przyjaźnie nastawiony ku mnie – rzucił
ironicznie Harry. Draco przewrócił oczami. To, że się pogodzili, wcale nie
oznaczało, iż młody czarodziej zacznie mieć z nim przyjazne stosunki.
-
Mów, czego chcesz, Potter, śpieszę się – odparł blondyn. – Nie po to
przemierzałem taką część niemagicznego Londynu w tę okropną pogodę, aby potem
czekać na nowinki od Chłopca, Który Przeżył.
-
No, już dobrze, Malfoy – powiedział Harry. – Zapewne wiesz, że ostatnio
Hermiona gdzieś zniknęła – odparł.
Draco
uśmiechnął się w myślach.
-
Doprawdy? – zapytał, udając zaskoczonego. – A co mnie to obchodzi? Gdyby nie
żyła i tak bym nie zauważył – rzucił pogardliwym tonem. – Pewnie szlamcia
wyjechała gdzieś na wakacje i po prostu was o tym nie powiadomiła – powiedział
znudzonym tonem. – Cóż, Granger może w końcu znudziła się Łasicą i Wybrańcem –
zaśmiał się. Harry spojrzał na niego z ukosa z niesmakiem. Nie wiedział, co
było gorsze – to, że Malfoy nazwał jego najlepszą przyjaciółkę szlamą czy to,
że w ogóle nie obchodziła go ta sytuacja, a właśnie w tej sprawie poprosił
chłopaka o odwiedziny.
-
Nie nazywaj jej tak w mojej obecności, Malfoy.
Blondyn
tylko prychnął z politowaniem.
–
Cóż, muszę przyznać, Draco, jeśli pozwolisz, będę mówił ci po imieniu.
Niebieskooki wzruszył ramionami, co oznaczało
brak jakiegokolwiek sprzeciwu, by Harry mówił do niego po imieniu
–
Świetnie – uśmiechnął się Wybraniec. – Twoja teza o tym, że Hermiona gdzieś
wyjechała też była przez nas rozpatrywana – powiedział Złoty Chłopiec.
-
Brawo, Potter, wiedziałem, że w końcu nadejdzie ten dzień i ty z Łasicą w końcu
użyjecie swojego groszku – zaklaskał w ręce.
Czarnowłosy
spojrzał na niego wzrokiem jakiego nie powstydził by się sam bazyliszek.
Arystokrata
zaśmiał się szczerze. Zielonookiemu nie było tak do śmiechu jak arystokracie.
-
Możesz przez chwilę zachowywać się poważnie? – spytał z irytacją Harry, patrząc
w stronę chłopaka. – Jestem zmęczony tym wszystkim i nie mam sił, więc bądź
łaskaw, Malfoy, i zastopuj pokłady sarkazmu i ironii.
Blondyn
spojrzał na Pottera i dostrzegł to, o czym chłopak mówił. Harry schudł, jego
skóra poszarzała, miał sińce pod oczami i spierzchnięte usta. Widać było, że
jest zmęczony i od dłuższego czasu nie sypiał za dobrze. Draconowi zrobiło się
żal zielonookiego, lecz szybko ta myśl opuściła jego głowę. Zastanawiało go
jednak, co też może być przyczyną wycieńczenia Pottera. Kiwnął jedynie głową i
słuchał dalej chłopaka.
-
Hermiona nie wyjechała na żadne wakacje, byliśmy w jej mieszkaniu, wszystko
zostało zbezczeszczone tak jakby ktoś się włamał i porwał Hermionę, i boję się,
że te przypuszczenia mogą okazać się prawdziwe – zasmucił się. – Szukamy jej wszędzie,
ale nie ma po niej śladu, sprawca nie zostawił nawet włosa, normalnie, idealnie
mu to wyszło. Prawdopodobnie planował to od dawna, a my przez bite trzy
tygodnie byliśmy przekonani, że jest na wakacjach. Jak mogłem być taki głupi –
usiadł, kręcąc głową. – Dałem mu tyle czasu, że może być teraz wszędzie.
Malfoy
uśmiechnął się pod nosem.
-
I co ja mam z tym wspólnego? – zapytał arystokrata.
-
Uruchomiłem wszystkie swoje kontakty, powiadomiłem ministerstwo, ale to nadal
za mało – zaczął Harry.
-
I? – zapytał blondyn.
-
Pomyślałem, że może uruchomiłbyś swoje kontakty, jesteś obeznany, znasz masę
ludzi, oczywiście zapłacę, ile będzie trzeba – dodał szybko.
-
Mam robić cokolwiek dla Granger? Nie ma mowy. – Pokręcił przecząco głową,
zakładając ręce na piersi. – Pomagać odnaleźć szlamę? To nie w moim stylu, dla
mnie mogłaby umrzeć – powiedział
chłodno. W głębi ducha wiedział, że znalazłby dziewczynę i bez kontaktów, ale
Potter nie musiał wiedzieć o jego słodkiej tajemnicy.
-
Malfoy – westchnął Wybraniec – proszę cię – powiedział.
Chłopak
pokręcił przecząco.
-
Nie – odparł. – Nie pomogę Granger.
-
Dlaczego? – spytał Harry.
Młody
arystokrata zaśmiał się szczerze. Harry uniósł brew i spojrzał na niego, nie
rozumiejąc, co tak śmieszy chłopaka.
-
Naprawdę nie wiesz, Potter? – zapytał Draco nadal wyraźnie rozbawiony.
Czarodziej
pokręcił przecząco głową.
-
Nie – powiedział. – Wytłumacz –
zażądał.
-
Och, to takie banalne, Potter – westchnął Draco. – Granger jest szlamą, teraz
rozumiesz?
-
Och, proszę cię Malfoy – westchnął Potter– zrobię wszystko, co chcesz –
odrzekł.
Malfoy
uniósł brew i uśmiechnął się szatańsko. Mam
w garści nawet Pottera – pomyślał.
-
Wszystko? – zapytał.
-
Wszystko – odparł Harry.
-
Wykorzystam to, Potter, kiedy nadejdzie czas, a teraz obiecuję ci uruchomić
wszystkie swoje kontakty, aby odnaleźć te szl... znaczy Granger – poprawił się,
widząc wzrok Harry’ego.
-
Tak szybko zgodziłeś się mi pomóc, Malfoy? – zapytał z niedowierzaniem.
-
Wiesz, Potter, mam cię teraz tak jakby w garści, nie przepuszczę takiej okazji.
– Szyderczy uśmiech wpłynął na jego bladą twarz.
-
Nie da się ukryć – mruknął uśmiechając się zielonooki. – To co, Malfoy, umowa?
– wyciągnął ku niemu rękę, chłopak przyjął ją i uścisnął.
-
Umowa, Potter – powiedział. Och, gdybyś
tylko wiedział, Potter…, zaśmiał się w myślach Draco.
-
Dostałeś list? – zapytał po chwili Złoty chłopiec.
-
Jaki? Ach ten, tak, dostałem list z Hogwartu – powiedział Draco – Mniemam, że
święty Potter również otrzymał zaproszenie na ukończenie siódmego roku nauki? A
jeśli ty, to również Łasica, tak? Od razu odechciewa mi się tam wracać – rzekł
znudzonym tonem. Miał wrócić do szkoły razem ze swoją niespodzianką, ale nadal
nie wiedział jak to będzie dokładnie wyglądać. Pomyśli o tym później.
-
Wracamy z Ronem – wzruszył ramionami. – Będziemy nadal szukać Hermiony, ale ona
chciałaby, żebyśmy ukończyli szkołę, robimy to głównie dla niej – westchnął
smutno. – Mam nadzieję, że się odnajdzie.
-
Potter, jeśli ja uruchamiam swoje znajomości, nie ma takiej możliwości, by
Granger się nie znalazła – powiedział wyniośle. – Jeszcze zobaczysz te jej
kudły w Hogwarcie.
-
Malfoy miły, no nie wierzę – powiedział zgryźliwie Harry.
- Pamiętaj, że zrobisz dla mnie wszystko
Potter, więc mogę być miły – powiedział z nutką ironii w głosie.
-
Zaprzedałem duszę diabłu – pokręcił z niedowierzaniem Wybraniec.
-
Potter, my tu gadamy o niczym, a ja muszę już wracać, mam ważne rzeczy na
głowie. – Uśmiechnął się pod nosem nagle coś sobie przypominając – Ach, Potter…
Wybraniec
spojrzał na niego.
-
Tak? – zapytał czarnowłosy.
-
Na pewno masz jakieś kartki powiadamiające społeczność czarodziejską o
zaginięciu tej – urwał, wiedząc, że chciał nazwać ją szlamą – Granger – dopowiedział
– Mógłbym dostać?
-
Ta, jasne, powinienem je gdzieś tu mieć. – Potter zaczął gorączkowo grzebać w
szufladach kuchennych. Draco teraz mógł przyjrzeć się pomieszczeniu, wcześniej
nie tylko nie było na to okazji, a także niezbyt ciekawił go wystrój domu jego
odwiecznego wroga. Od razu pożałował decyzji o przyjrzeniu się pomieszczeniu.
Było okropne. Kuchnia została cała wytapetowana we wzory przypominające coś na
kształt kwiatów, ale tapeta była tak stara i wyblakła, że Draconowi nie chciało
się nad tym zastanawiać. Niektóre kawałki odrywały się od ściany. Blondyn
spojrzał z niesmakiem na meble. Wyblakłe brązowe szafki z połamanymi rączkami,
obdrapane i źle dopasowane. Młody Malfoy nie miał większej ochoty tego oglądać.
-
Potter, czy ta kuchnia nie mogła być piękniejsza? – spytał sarkastycznie Malfoy
podczas, gdy Złoty Chłopiec poszukiwał kartki.
-
Eeee, no wiesz, ciotka i wuj niedługo wracają i mają zamiar to wszystko umeblować,
na razie jest tu ze mną wyłącznie Dudley i jakoś nam się nie chce nic z tym robić.
– Wzruszył ramionami, uśmiechając się w stronę Ślizgona przepraszająco.
-
Ech, Potter… – Pokręcił z niedowierzaniem głową.
-
Mam! - krzyknął Gryfon, machając kartką papieru. Draco wziął ją do ręki.
-
Dzięki, Potter – odparł.
-
Taa, proszę – machnął ręką – i dziękuję, że pomożesz nam w odnalezieniu
Hermiony.
-
To dla mnie drobnostka, Potter, a teraz naprawdę muszę już iść, do zobaczenia w
szkole.
-
Cześć, Malfoy – powiedział. Draco teleportował się przed Malfoy Manor.
*
Wszedł
do swojej posiadłości, dokładnie w tym samym czasie pojawił się przed nim jego
wierny skrzat, odbierając mu plaszcz.
-
Panna Malfoy, czeka w salonie, sir. – Ukłonił się nisko skrzat.
-
Za ile mogę spodziewać się obiadu? – zapytał pełnym wyższości głosem, patrząc z
niesmakiem na skrzata.
-
Za chwilę, sir. – Znów się skłonił.
-
To wszystko, Kredko.
Skrzat
zniknął w mgnieniu oka. Chłopak skierował się ku ogromnemu salonowi urządzonemu
typowo w stylu Malfoyów. Ściany w kolorze ciemnego fioletu idealnie komponowały
się z ogromnym kryształowym żyrandolem. Na ścianach wisiały obrazy przodków
rodu, wielkich czarodzieji, a po prawej stronie umieszczony został portret
Dracona, który się nie uśmiechał. Minę miał poważną i wyniosłą. Ubrany był w
szmaragdową szatę, doskonale pasującą do jego mleczno-białej cery. Jego
platynowe włosy połyskiwały niczym diamenty. Uśmiechnął się, widząc swój
portret. Czarna skórzana sofa ustawiona stała
pośrodku pięknego pokoju. W rogu pomieszczenia był komin, w którym wesoło skakały
płomienie. Draco powrócił wzrokiem na skórzaną sofę i zobaczył ją. Niewysoka, platynowłosa dziewczyna siedziała na kanapie. Jej nogi ułożone były na bok,
długie blond pasma opadały na jej śnieżno białą twarz. Jest podobna do mnie, pomyślał Draco. Spojrzał w dół i ujrzał na
dywanie czerwoną plamę, wzrok natychmiast przeniósł ku dłoniom dziewczyny. W
jednej ręce trzymała srebrny sztylet, z którego skapywała krew, zresztą cała
jej blada dłoń była we krwi. Przeniósł wzrok na drugą rękę i o mało co nie
krzyknął. Dziewczyna wręcz precyzyjnie przecinała swoją skórę, przedramię
okalane było kreskami, skąd sączyła się krew. Draco szybko podbiegł do blondynki
i wyrwał jej nóż z ręki. Spojrzała na niego swoimi błękitnymi tęczówkami, w
których wyraźnie dostrzegalne było rozbawienie. Jej malinowe usta wykrzywiły
się w niewinnym uśmiechu. Spojrzała na okaleczona rękę, potem na Dracona, a
potem znów na okaleczoną dłoń, delikatnie ją polizała. Malfoy spojrzał na nią z
oburzeniem.
-
Idalio! – krzyknął oburzony. – Co ty, do jasnej cholery, wyprawiasz?
Dziewczyna
wzruszyła obojętnie ramionami.
-
Bawię się, krew jest taka piękna, nie sądzisz – zaśmiała się perliście. – Och,
nie skończyłam swojego dzieła. To wszystko twoja wina! – krzyknęła, kierując na
niego palec. W jedne sekundzie po uśmiechniętej blondynce nie było już śladu.
Opadła na podłogę założyła ręce na głowę i zaczęła się ciągnąć za włosy.
Płakała głośno i cały czas szeptała do siebie, bujając się do przodu i do tyłu.
– To wszystko ich wina, nie mam błękitnej krwi, miałabym, gdyby nie on, on jest
wszystkiemu winny, tak, zabije go i będę taka jak mówił.
Malfoy
ukucnął przy dziewczynie i zaczął nią potrząsać.
- O kim ty, do cholery, mówisz?! – krzyknął. –
Idalia, ocknij się – ponownie nią potrząsnął – proszę cię.
Spojrzeli
sobie w oczy. Dziewczyna uspokoiła się i przytuliła do blondyna. Oddał jej
uścisk i pogłaskał po głowie. Zaczęła cicho szlochać.
-
P-przepraszam, D-Draco – szepnęła, szlochając. – J-ja n-nie w-wiem j-już… – Przytuliła
go mocniej.
-
Już, cii – szepnął, uciszając ją i odsuwając od siebie. – Lepiej? – zapytał.
Kiwnęła powoli głową. Ucałował ją w czoło. – Musimy coś zjeść, chodź. – Podał
jej dłoń i nagle sobie przypomniał – Ale najpierw… – nie dokończył.
-
Co najpierw? – spytała cicho.
-
Musimy zająć się tym – pokazał na zakrwawione dłonie. Spuściła głowę i pokiwała
niezauważalnie. – Usiądź – powiedział. Podszedł do szafki, otworzył ją i wyjął
bandaż oraz eliksir uzdrawiający. – Masz, wypij – podał jej fiolkę, w tym samym
czasie, gdy dziewczyna sączyła eliksir, Draco oczyścił ranę i obandażował ją.
Patrzyła się na niego. – Co? – zapytał.
-
Nie, nic, to kochane, że się o mnie troszczysz – uśmiechnęła się do niego.
-
Nadrabiam te osiemnaście lat – wzruszył ramionami kończąc swoje dzieło – proszę
– odparł.
-
Dziękuję – powiedziała niebieskooka – to teraz idziemy zjeść? – spytała.
-
Tak, Kredka mówiła, że obiad będzie lada moment.
*
Po
najedzeniu się, Draco siedział wygodnie rozparty na kanapie, sącząc czerwone
wino. Rozmyślał o swoim planie względem Idalii. Cały ten cyrk poświęcony jest
właśnie jej i temu przeklętemu wierszowi, na pewno wieczorem dołoży nowy wers
do tego przeklętego wiersza. Czas porozmawiać z naszą ukochaną zabaweczką. Uśmiechnął
się w kierunku dziewczyny, która czytała jakąś książkę.
-
Wrócę za co najwyżej godzinę – rzucił w jej stronę, kiwnęła głową. Nigdy nie
pytała Dracona, gdzie i po co idzie. Wiedziała bowiem, że jej brat nienawidzi
tych pytań i woli, kiedy nikt nie wiedział, co robi. Lubił prywatność, a ona to
szanowała. Chłopak skierował się w stronę starych lochów, gdzie za czasów Lorda
Voldemorta trzymano więźniów. Najpierw jednak skierował się do małego
pomieszczenia, w którym znajdował się eliksir wieloskokowy, który Draco musiał
wypić. Wrzucił tylko włosy tego mugola, który swego czasu służył mu za
informatora, ale niestety teraz siedział sobie na jakiejś wyspie, którą
podarował mu Draco w zamian za pukiel włosów, po które chłopak często się
udawał, uprzednio ubierając się w burgundową szatę.
Spojrzał
w lustro wiszące na ścianie. Niewysoki brunet o szarych tęczówkach, włosy
związane w kitkę, ów mężczyzna był w miarę przystojny. Ale nie tak przystojny jak ja, pomyślał Malfoy. Wyszedł z
pomieszczenia kierując się ku bardzo oddalonemu lochowi, był to najciemniejszy
i najstraszniejszy loch w całym Malfoy Manor. Wyjął klucze z prawej kieszeni i
otworzył loch. W rogu przykuta rękami i nogami do ściany siedziała usmolona
dziewczyna z burzą loków. Spojrzała w stronę młodego Malfoya nienawistnym
spojrzeniem. Chłopak zaśmiał się tylko.
-
Witaj, Granger, tęskniłaś?
Witam was ponownie moi mili! :) Pod ostatnim postem doczekałam się naprawdę masę miłych komentarzy, za które z całego serca dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. :) Miałam małe zawahania, kiedy pisałam ten rozdział. Boję się, że nie spodoba wam się tak jak prolog. Lecz napisałam rozdział, został on sprawdzony za co bardzo dziękuję. Nie przedłużam. Zmykam i proszę o minutkę na pozostawienie opinii na temat rozdziału w komentarzu. Pozdrawiam!
Rose Prince
Witam! <3 Rozdział genialny, z niecierpliwością czekam na dalsze losy Draco. Zaciekawiła mnie postać Idalii, zgaduję, że jest rodziną dla Dracona ;) Zdziwiło mnie, że to Malfoy porwał Hermionę i jestem bardzo ciekawa dlaczego! Mam niedosyt i wierzę, że będzie się utrzymywał przez kolejne Twoje rozdziały oraz, że w końcu doczekam się odpowiedzi na tyyyyle pytań!! xd Nie lubię Dramione, ale Twoje opowiadanie na pewno będzie oryginalne i masz moje słowo - będę regularnie śledzić losy bohaterów z Twojego ff. Jest Draco, to znaczy, że muszę czytać XD
OdpowiedzUsuń(Wow, pierwszy kom należy do mnie OMG)
Pozdrawiam gorąco i zapraszam do siebie!
http://polaczyla-nas-przyjazn-nie-magia.blogspot.com/
Hejka :3 Ah, tak ta nasza Idalia... :D Ciszę się, że masz dużo pytań, na które odpowiedzi znajdziesz na pewno w późniejszych rozdziałach :D Mam nadzieję, że utrzymam to ''napięcie''. Kolejna osoba, która nie lubi Dramione, ale to czyta xD JAK JEST DRACO TO TRZA CZYTAĆ XD Omg gratulejszyn xd Pozdrawiam również i dziękuję za miły komentarz :*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDopiero pierwszy rozdział, a już się nie mogę doczekać kolejnych! Świetny pomysł na opowiadanie, naprawdę. Coś tak myślałam, że Draco maczał palce w zaginięciu bohaterki, jednakże nie mam pomysłu dlaczego? Po co? Te pytania zajmują mi myśli, więc będę musiała znaleźć odpowiedzi! Pozdrawiam i życzę dużo veny. Tekst jest miodzio :*
OdpowiedzUsuńwww.dramione-zanimsiepojawiles.blogspot.com
P.s. Świetny pomysł z siostrą Dracona :)
UsuńOch, naprawdę się cieszę z tych słów :D A dziękuję :) Odpowiedzi będą, spokojnie, jednak trzeba cierpliwie czekać, kochana! :3
UsuńWena zawsze się mi przyda! ;* Pozdrawiam także i bardzo dziękuję za komentarz :D
Ps. Ta siostra od roku siedziała mi w głowie, trzeba ją było w końcu wyciągnąć na światło dzienne! :D
No i się załamałam... Moja wizja idealnego Draco legła w gruzach, no przynajmniej tutaj :). Ach, uwielbiam go, ale mogłabym go zamordować! Dlaczego, jak się pytam czemu on ją przetrzymuje, i to jeszcze gdzie; w lochu... Zero wychowania ;).
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, nie powiem; jestem zaintrygowana jak to dalej rozwiniesz, w końcu jakiś wyjaśnienie musi być :). Rozdział mi się podoba, ale muszę się jednak do jednej rzeczy przyczepić; koniecznie powinnaś zrobić akapity. Wtedy tekst nie wydaje się jedną, ciągłą stroną, a jest bardziej przejrzysty. :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
Charlotte Petrova
Wschód słońca
Auror z wymiany
Przeczytałam pierwsze zdanie i takie 'i już na pierwszym rozdziale poległaś...', ale Bogu dzięki, że nie chodzi o rozdział. Jak to Draco niby arystokrata, a jednak brak manier. :') Akapity zostaną zrobione! Tak jest! xd
UsuńDziękuję bardzo, wena zawsze mi się przyda! ;3 Pozdrawiam ;) Dziękuję za komentarz ;)
Przeczytałam prolog który mnie zaintrygował i zaczęłam czytać już pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuńKochana poległam!
Co się stało z Hermioną?
I ten dziwny układ Pottera z Malfoyem.
O rety tyle się dzieje że zdecydowanie nie nadążam.
Osobiście lubię takie akcje, które naprawdę mi imponują.
Lubię takie historię z odrobiną zagadki w tle.
Jesteś naprawdę niezwykła.
pozdrawiam i życzę weny.
[www.pokochac-lotra.blogspot.com]
Uśmiecham się po tym komentarzu jak głupia. :) Bardzo za niego dziękuję. Osobiście mam nadzieję, że te zagadki będą się jeszcze trochę ciągnąć i pomęczę czytelników. ^^ Dziękuję bardzo, schlebiasz mi :) .
UsuńZa wenę bardzo dziękuję i Tobie także ją przesyłam! :)
Pozdrawiam ciepło! :)
"Mam nadzieję, że to jakaś ważna sprawa, bo ostatnio mam ważniejsze sprawy na głowie " - wkradła Ci się tutaj powtóreczka :D
OdpowiedzUsuńNo dobra, co myślę po pierwszej części? Że Draco jednak jest dziwny XD Zaskoczyła mnie jego chęć pomocy Potterowi, choć widać wyraźnie, iż jest to z przymusu i jego czystego okazania mu swojej łaski. Ciekawi mnie, czy Hermiona naprawdę została porwana, czy też stało się co innego, przez co musiała uciec i nie rozmawiać z żadnym ze swoich przyjaciół?
Łał, Draco w opiekuńczej odsłonie... To bylo... naprawdę wzruszające ;( Nie spodziewałam się tego po nim, totalnie! Zaczynam już coraz bardziej lubić Twoje opowiadanie :D
"temu przeklętemu wierszowi, na pewno wieczorem dołoży nowy wers do tego przeklętego wiersza." - kolejna powtóreczka ;p
" Chłopak skierował się w stronę starych lochów, gdzie za czasów Lorda Voldemorta trzymano więźniów. Najpierw jednak skierował się " - skierował się i skierował się, można by to zamienić na "udał się" :3
Wait.
Wait, wait, wait, wait...
Co do cholery?! No nie, teraz to się załamałam. Ja tu chciałam misję ratunkową, jakąś akcję reakcję, a moja wizja legła w gruzach, bo Hermiona uwięziona jest przez Draco... No jak?!
Jak po co i dlaczego?! ;-;
http://further-life.blogspot.com/
Witam i bardzo dziękuję za komentarz. ^^ Dziękuję bardzo za pokazanie mi tych powtórzeń - po prostu je ominęłam, obiecuję, że następnym razem będę przywiązywała do tego większą wagę. :)
UsuńDraco aka dobroć i litość. :')
No i bardzo cieszę się, ze masz tyle pytań, bo mam czym cię męczyć w następnych rozdziałach. :D
Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńCześć!
Na Twoim blogu od bardzo dawna nie pojawił się żaden post. Z racji tego zostaje on przeniesiony do podstrony "Zawieszone". Kiedy opublikujesz już następny rozdział, powiadom nas o tym, a ponownie zostanie on dodany do aktualnych opowiadań.
Pozdrawiamy,
Administratorki Katalogu Granger